Tour de Pologne: Jarosław Marycz pierwszym liderem klasyfikacji górskiej

Jarosław Marycz zameldował się w ucieczce dnia na otwierającym Tour de Pologne etapie i został pierwszym liderem klasyfikacji górskiej.

Założyliśmy, że musimy mieć jednego zawodnika w ucieczce. Zanim czołowa grupka się uformowała było trochę ataków, gdyż próbowali m.in. Maciek Paterski i Michał Paluta. Tak się jednak sytuacja ułożyła, że to mi udało załapać się w odjazd – opowiadał Jarosław Marycz. – Bardzo zależało nam na premiach – górskiej i lotnej – bo można tam było ugrać koszulkę. Na pierwszym kategoryzowanym podjeździe dałem z siebie wszystko, by ją wygrać. Do drugiej premii niestety peleton nie pozwolił nam dojechać. Na szczęście bardzo czujny był Maciek Paterski, który wjechał na nią jako pierwszy i nasza ekipa zapewniła sobie koszulkę górala po etapie. Będziemy chcieli dowieźć ją do końca wyścigu – nie ważne, czy to na moich barkach, czy kolegi z zespołu.

Na premii lotnej również próbowałem walczyć, ale w ostatniej chwili koło wystawił mi Fournier. Pomimo tego mogę być zadowolony z tego etapu. Koszulka, czyli plan minimum został wykonany.

73.edycja Tour de Pologne wyruszyła z Radzymina. Po 135, głównie płaskich kilometrach, peleton finiszował w Warszawie, a finałowe 97km prowadziło po siedmiu, 13,8-kilometrowych rundach po ulicach polskiej stolicy. Znajdowały się na nich dwie premie górskie 4.kategorii oraz jedna premia lotna, przewidziana dla przyszłego właściciela koszulki aktywnych.

Ucieczka dnia uformowała się niedługo po starcie. „Pomarańczowych” reprezentował w niej Jarosław Marycz, a poza nim z przodu jechali również Alessandro De Marchi (BMC Racing), Peter Williams (ONE Pro Cycling), Szymon Rekita (Reprezentacja Polski), Marc Fournier (FDJ) i Jonas Koch (Verva AciveJet). Prowadząca szóstka włożyła sporo wysiłku, by zbudować prawie 4-minutową przewagę, ale peleton dosyć wcześnie rozpoczął odrabianie strat, chcąc uniknąć nerwowego pościgu na śliskich po deszczu, ulicach Warszawy.

DSC_9607

Gdy zapas czołówki spadł do 1:20, 60 kilometrów przed metą, szanse ucieczki na dojechanie mocno spadły. Wciąż jednak na drodze „leżały” punkty do zdobycia na premiach górskich i lotnej. Na pierwszym kategoryzowanym wzniesieniu najszybszy był Jarosław Marycz, obejmując w ten sposób wirtualne prowadzenie w klasyfikacji. To, że był jednym z najsilniejszych kolarzy w ucieczce potwierdził na premii lotnej, gdzie był 2., przegrywając minimalnie z Fournierem.

W tym sprincie nie uczestniczył już Rekita, który wcześniej odpadł. Po chwili również De Marchi opuścił grupkę, jednak tym razem było to po jego ataku. Oderwał się samotnie, a Marycz i pozostali zostali doścignięci 22km przed metą.

Akcja zawodnika BMC Racing zakończyła się przed wjazdem na ostatnie okrążenie i wtedy też na przyspieszenie zdecydował się Maciej Paterski. Zameldował się na ostatniej premii górskiej jako pierwszy i zrównał się punktami z Maryczem. O tym, kto miał założyć koszulkę górala miało zadecydować miejsce w klasyfikacji generalnej po etapie.

Paterski jechał z całych sił, ale nie był w stanie odeprzeć pogoni peletonu i wrócił do stawki 8 kilometrów przed końcem. Sprinterzy zaczęli szykować się do walki o zwycięstwo, ale po minięciu baneru z napisem „2 kilometry” na lekkim podjeździe mocniej na pedały nacisnął Michał Kwiatkowski (Team Sky) rozrywając nieco grupę. Jego akcja sprawiła, że na mecie w Warszawie nie doszło do typowego sprintu. Na finiszowych metrach z pierwszych rzędów zdecydowanie ruszył Davide Martinelli (Etixx Quick Step) i rywale nie byli w stanie go doścignąć. Tuż za nim na „kresce” zameldował się asekurujący Włocha inny zawodnik Etixx Quick Step, Fernando Gaviria, a trzeci był Caleb Ewan (Orica GreenEDGE).

Jako, że zarówno Marycz, jak i Paterski przyjechali z tym samym czasem, koszulkę lidera klasyfikacji górskiej założył pierwszy z nich. Wynikało to z tego, że Marycz zdobył 2 sekundy bonifikaty na premii lotnej i minimalnie wyprzedza w generalce kolegę z drużyny.

photo: Mario Stiehl

Dodaj komentarz