Zapytaliśmy ostatnio kilku rowerzystów co wybierają: klasyczny bidno czy bukłak. Zdecydowana większość wybiera bidon, chociaż znalazło się też wielu posiadaczy bukłaków. Turyści korzystają bardziej z bukłaków, a wyczynowcy jeżdżą z bidonami.
Bidon
Bidony są przede wszystkim tańsze, a podczas wyścigu na bufecie szybciej i łatwiej będzie nam napełnić bidon niż bukłak. Napełnienie trwa kilka sekund, nie musimy zdejmować plecaka i męczyć się z napełnieniem worka, które trwa około 10 minut. Źle wyregulowany plecak często przesuwa się na naszych plecach i powoduje dyskomfort w jeździe. Plecy nie odprowadzają ciepła i zaczynamy się pocić.
Najzwyklejszy bidon kosztuje nawet 3 zł, a jego mycie jest łatwe i szybkie. Możemy wsadzić go do zmywarki i mamy problem z głowy. Umycie bukłaka jest trudne i niewygodne, zajmie tam sporo czasu.
Bidon umocowany na ramie bardzo się brudzi w ciężkim terenie. Narażamy się więc na dostarczenie wielu bakterii do naszej jamy ustnej.
Bukłak
Zapytaliśmy rowerzysty, dlaczego wybrał bukłak – mogę pić wodę bez odrywania rąk od kierownicy, ustnik wisi mi przy klatce piersiowej, więc śmiało mogę pić nawet na ciężkich trasach. Bukłak ma większą pojemność od bidonu oraz można pić z opuszczoną brodą, co na pewno pomoże nam podczas intensywnego oddychania. Bukłak zamieszczony jest w małym plecaku, który zawiera dodatkowe kieszonki na drobne przedmioty (klucze, telefon, batoniki).
Bidony utrzymują nadal przewagę nad bukłakiem, ponieważ są tańsze i wybieramy je z przyzwyczajenia. Lepiej utrzymać czystość, są bardziej wygodne w myciu. Przy częstej jeździe na rowerze ma to ogromne znaczenie, osobiście nie chciało by mi się myć codziennie bukłaku oraz go napełniać. Korzystając z bidonów widzimy dokładnie ile spożywamy płynów, w plecaku ciężko będzie nam zobaczyć ile już wypiliśmy. Ważną rolę odgrywa cena – koszt bidonu to parę złotych, a za firmowy bukłak musimy zapłacić powyżej 80 zł.
Zapraszamy Was do wyrażenia swojej własnej opinii w komentarzu!