Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe w Gdańsku – relacja

Trzy edycje musieli czekać na piękne słońce uczestnicy Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe. W Gdańsku nie było nawet jednej chmurki na niebie, więc i ściganie w dogodnych warunkach. Na starcie stanęło około tysiąca osób.

Tradycyjnie już ja pierwsi skończyli uczestnicy Parady Rodzinnej. 8 kilometrów trasy nie należało do najtrudniejszych, choć Lech Piasecki przygotował na trasie kilka podjazdów. Pierwszy raz w życiu na trasie wyścigu rowerowego pojawiła się Lilianna Sobierajska, która ledwie trzy tygodnie wcześniej nauczyła się jeździć na dwóch kółkach. – Jechało mi się fajnie, chociaż było trochę dziur, które dla takiej małej dziewczynki były trudne. Na mecie dostałam swój trzeci w życiu medal. – mówi pięcioletnia zawodniczka, której mocno kibicowała mama. – Jestem bardzo dumna z mojej córki. Mąż od kilku lat startuje w zawodach MTB dlatego postanowiliśmy, że tym razem wystartuje też Lila. To niesamowite, że miała w ogóle siłę, żeby wystartować. – mówiła na mecie Magdalena Johannson, matka Lilianny.

Piękna pogoda to także sucha nawierzchnia i pył, który dał się we znaki ośmioletniemu Konradowi.

– Musiałem znaleźć jakiś sposób i postanowiłem, że gdy będę wjeżdżał w chmurę zamknę oczy. Najgorsze były jednak góry. Sporo się namęczyłem, szczególnie że przyjechałem tu 8,5 kilometra rowerem. – opowiadał na mecie młody Gdańszczanin. Jego tata Artur podziwiał syna – To pierwszy raz kiedy jechał na rowerze z większymi kołami dlatego należą mu się wielkie brawa. Robimy wszystko, żeby żyć aktywnie, więc taki dystans był dla nas doskonały. – podkreślał uczestnik Parady Rodzinnej.

Znacznie trudniejsze zadanie czekało wszystkich, który w Gdańsku wybrali dystans MINI. 33 kilometry interwałowej trasy najszybszej pokonał Sławomir Pituch, który miał tego dnia dodatkową motywację.

– Musiałem jechać bardzo szybko, bo za dwie godziny mam wesele szwagra, na które nie mogę się spóźnić. Trasa była bardzo trudna. Podjazdy, interwały i rywale. Było co robić, ale ja miałem swój cel oprócz zwycięstwa – podkreślał na mecie zmęczony kolarz Euro Bike Kaczmarek Electric Team.

Dwukrotnie dłuższa pętla, to dwa razy więcej interwałowych podjazdów. Najlepiej poradziła sobie z nimi Katarzyna Hendrzyk-Majewska (Real 64 Sto), która doskonale czuła się na leśnej trasie w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

– To był bardzo trudny, ale też udany wyścig. Od samego startu aż do mety dawałam z siebie wszystko. Trasa bardzo wymagająca, ale najważniejsze, że udało się wygrać kategorię OPEN. Następny wyścig odbędzie się w Krokowej na mojej ulubionej trasie maratonów Vienna Life, więc tam także liczę na wygraną. – mówiła na mecie szczęśliwa zwyciężczyni dystansu MEDIO, która w pokonanym polu zostawiła Aleksandrę Zabrocką (Baszta Bytów) oraz Izabelę Macutkiewicz (APS Polska COZMOBIKE).

Wśród mężczyzn na podium zobaczyliśmy aż dwóch zawodników zespołu Lew Lębork. Piotr Rzeszutek i Arkadiusz Petka do końca walczyli o wygraną. Ostatecznie musieli zadowolić się drugim i trzecim miejscem. Pogodził ich Michał Górniak, który odskoczył na finałowym podjeździe i nie pozwolił się już dogonić aż do mety.

– Oprócz dwóch zawodników Lwa Lębork musiałem walczyć z pięcioma z Eurobike, więc dziś było co robić na trasie. Na początku wyścigu miałem mały problem z łańcuchem, ale ostatecznie udało mi się dojść grupę. Wiedziałem po pierwszej pętli, że decydujące będą podjazdy w końcówce. Tam zaatakowałem, wyszedłem na czoło i dojechałem z bezpieczną przewagą. – relacjonował przebieg rywalizacji na trasie kolarz RYBCZYŃSKI BIKES Remmers TP-Link.

Galeria Zdjęć

Dodaj komentarz