Świat kolarski okrył się żałobą – tragiczna śmierć Ankera Soerensena

Miał 37 lat i był kolarzem oraz ekspertem kolarskim duńskiej telewizji TV2. Chris Anker Soerensen w ubiegłą sobotę został potrącony przez samochód podczas jazdy na rowerze. Mimo szybkiej akcji ratunkowej obrażenia były zbyt silne i Duńczyk zmarł. 

Śmierć na szosie

Chris Anker Soerensen wybrał się na sobotnią przejażdżkę. Jako, że był zawodowym kolarzem, nie bał się ani długich dystansów, ani stromych podjazdów. To miała być zwykła trasa treningowa. Taka, aby mięśnie przypomniały sobie, jak to jest pracować na nieco wyższych obrotach. Niestety, błąd kierowcy prawił, że była to ostatnia podróż na rowerze sławnego kolarza. Rozległe obrażenia nie pozostawiły złudzeń i nadziei na wyzdrowienie. 

Kariera kolarza

Chris Anker Soerensen w trakcie trwania swojej kariery sportowej, jeździł w barwach takich zespołów jak Riwal Platform, Team Designa Køkken, Tinkoff–Saxo oraz Fortuneo–Vital Concept. Być może nie miał spektakularnych sukcesów na swoim koncie, jednak był sportowcem na bardzo dobrym poziomie. W 2012 roku otrzymał nagrodę dla najbardziej walecznego zawodnika na Tour de France, Po zakończeniu kariery został komentatorem sportowym i ekspertem telewizyjnym. 

Dania w żałobie

Śmierć Ankera Soerensen zaskoczyła wszystkich. Dyrektor sportowy TV2 SPORT, Federik Lauesen wyraził ogromny żal i smutek. W imieniu wszystkich pracowników stacji przekazał szczere wyrazy współczucia zarówno do rodziny jak i bliskich Soerensena. Duńska telewizja zmieniła również swoje plany i zdecydowała, że w związku z zaistniałą sytuacją, jej dziennikarze relacjonować MŚ w kolarstwie będą ze studia w kraju. Wyjazdy oraz aktywne komentowanie zmagań sportowych w obliczu śmierci kolarza, byłyby zbyt dużym obciążeniem psychicznym dla kolegów z redakcji. 

Takich przypadków jest więcej

Coraz głośniej mówi się o tym, jak kolarstwo szosowe jest niebezpieczne. Kierowcy z czystej złośliwości, a częściej ze zwykłej nieuwagi, bagatelizują rowerzystów. Bywa, że spotkanie z samochodem kończy się zwykłym zadrapaniem. Częściej jednak to złamania, a nawet utrata życia. Tylko w Polsce, w ubiegłym roku w podobny sposób straciło życie kilkudziesięciu kolarzy. Tego można by uniknąć, gdyby tylko rozwaga i wyobraźnia kierowców była większa.