Sezon na dojazdy do pracy rowerem jest już na finiszu, co za tym idzie niedługo na drogach będzie mniej rowerzystów. Jednak podczas tych ciepłych miesięcy rażący był dla mnie brak kultury i wzajemnego szacunku jaki mogłem zauważyć wśród pieszych, kierowców jak i właśnie cyklistów.
Sam poruszam się chyba na każdy z możliwych sposobów po mieście, często jako pieszy spotykam się z rowerzystami, którzy nadali sobie tytuł „Władców Chodnika”… . Mimo tego, że poruszanie się po chodniku, powinno kosztować rowerzystę 100PLN (taki mandat karny przysługuje za to wykroczenie), rozumiem, że czasem jest łatwiej lub bezpieczniej jechać właśnie po chodniku. Nie rozumiem tylko, czemu rowerzysta zapomina wtedy, że jest gościem na terenie pieszych i zaczyna nadużywać dzwonka lub wymuszać pierwszeństwo na spacerowiczach?
Kiedy przesiadam się na rower, dostrzegam wielbicieli jakże równych ścieżek rowerowych. Rolki, piesi, rodzice z wózkami… . Każdy docenia wspaniałą nawierzchnię DDRki. Zapominają niestety, że to właśnie pieszym marzyły się owe równe jak stół asfaltowe pasy. To pieszym przeszkadzali rowerzyści pędzący chodnikami. Dlaczego więc nie rozumieją, że DDRka to bardziej ulica niżeli przedłożenie chodnika?
Rowerem preferuję jednak uroki ulicy, gdzie między „blacho-smrodami” gnam jak szalony. Tutaj niestety też są pewne braki w edukacji. Kierowcy samochodów niemalże taranują rowerzystów. Pomaga w tej sytuacji zdecydowana jazda około 1m od krawężnika. Nie każdy kierowca okazuje brak ostrożności względem rowerzysty, niektórzy cykliści nie rozumieją też, że zamiary na publicznych drogach należy sygnalizować odpowiednio wcześniej.
Dlaczego więc nie potrafimy szanować się wzajemnie?
Czemu jadąc po chodniku nie ustąpimy pieszemu?
Kiedy idziemy po ścieżce, nie przepuścimy roweru?
Jadąc po ulicy, nie zaczniemy traktować wszystkich jej użytkowników równo?
Na te pytania niech każdy odpowie sobie sam.