Katarzyna Solus-Miśkowicz wygrała 3. edycję Pucharu Czech [komentarz]

W ubiegły weekend odbyła się kolejna odsłona Pucharu Czech. Katarzyna Solus-Miśkowicz z Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team zajęła 1. miejsce w kategorii C1 w Pec pod Snezkou. Trasa wyścigu była wymagająca technicznie, a ulewa która nawiedziła miejsce zawodów na parę godzin przed startem dodatkowo ją utrudniła. Kasia objęła prowadzenie na pierwszym okrążeniu i nie oddała go aż do mety.

Kasia – 1. miejsce w Pucharze Czech UCI C1 w Pec pod Snezkou

Wyścig w Czechach to była próba, czy podjęte przeze mnie kroki w sprawie mojego stanu zdrowia są dobrą ścieżką. I chociaż zrobiłam milion badań, parę rzeczy się wyjaśniło, a wiele jeszcze bardziej zagmatwało, jednak jest lepiej! Bo gdy na treningu twoje serce jest w stanie bić o 20 uderzeń więcej pierwszy raz od około 2 miesięcy, to wskazuje, że może coś puściło! Mimo to nie nastawiałam się na dobrą jazdę, gdyż wiedziałam, że może być podobnie jak na wcześniejszych wyścigach. Dodatkowo pogoda wcale nie nastrajała pozytywnie. Deszcz, który lunął około trzy godziny przed rozpoczęciem zawodów, tylko na chwilę zmniejszył się do zwykłego deszczyku podczas naszego startu. Znając z dnia poprzedniego rundę wiedziałam, że te zawody to próba dla sprzętu, psychiki i techniki. Zapowiadała się błotna maź i dużo biegania! Nie pomyliłam się, bo właśnie tak było. Do tego korzenie i kamienie, którymi naszpikowana była trasa oprócz jednej, jedynej łąki sprawiały, że na zjazdach walczyło się o złapanie dobrego toru i przeżycie na nim 🙂 Muszę przyznać, że jazda na moim Sparku w tej pogodzie sprawiła mi ogromną frajdę. Chyba lubię takie klimaty 🙂

Na trasie mój organizm wreszcie zachowywał się normalnie i mogłam się ścigać. Jakie to wspaniałe uczucie, gdy możesz się „wyjechać” na wyścigu! Każdy sportowiec wie, o czym mówię.

Wygrałam tą edycję Pucharu Czech i pierwszy raz od długiego czasu już nie patrzę tak pesymistyczne na czekające mnie kolejne wyścigi, choć wiem, że dostanę mocno w kość. Mam nadzieję, że zdrowie będzie dopisywać, a co będzie, to się jeszcze okaże!

Dziękuję za wsparcie i cierpliwość, zwłaszcza dla męża i trenera!

Dodaj komentarz