Dzięki wieloletniej pracy aktywistów walczących o prawa rowerzystów i pieszych w Polsce udało się dokonać ogromnej zmiany w postrzeganiu praw tych uczestników ruchu. Tymczasem na polskiej granicy wschodniej czas jakby zatrzymał się w miejscu – wciąż obowiązuje tu usankcjonowany prawnie kult samochodu połączony z dyskryminacją pieszych i rowerzystów.
Aż trudno w to uwierzyć, ale na polsko-ukraińskiej i polsko-białoruskiej granicy tylko w dwóch miejscach możliwe jest jej przekraczanie pieszo – w Medyce i Białowieży. Funkcjonująca od 2013 roku kampania społeczna „Piesze przejścia graniczne” stara się to zmienić i nawet osiąga pewne sukcesy, ale dalsze losy kampanii zależą od wsparcia organizacji walczących o prawa rowerzystów i pieszych.
Kampania powstała w styczniu 2013. Aktywistom udało się pozyskać wsparcie ze strony kilkunastu posłów parlamentarzystów, m. in. podkarpackiej europosłanki Elżbiety Łukacijewskiej czy posłów Marcina Święcickiego i Mirosławy Nykiel. W efekcie tych starań i dzięki zgłoszonym interpelacjom poselskim udało się przekonać MSW do zmiany swojego stanowiska, początkowo niechętnego pieszym przejściom. Decyzją wiceministra spraw wewnętrznych Piotra Stachańczyka z maja 2013 przeprowadzono audyt istniejących przejść drogowych i wskazano, jakie inwestycje są potrzebne, by utworzyć w nich wymagany przepisami Schengen osobny korytarz dla odpraw pieszych i rowerzystów, oddzielony od ruchu samochodowego (taki jak funkcjonuje w Medyce). Namacalnym sukcesem kampanii jest też uwzględnienie infrastruktury dla odpraw pieszych i rowerzystów w nowotworzonych przejściach – Malhowice na granicy z Ukrainą oraz Połowce na granicy z Białorusią. Natomiast co do obecnie istniejących przejść drogowych, MSW dało zielone światło dla dobudowy w nich brakującej infrastruktury dla odpraw niezmotoryzowanych.
Problem jednak rozbija się o finanse. Polski rząd przeznacza na inwestycje na przejściach granicznych bardzo skromne środki – w 2015 roku na całą granicę od Mierzei Wiślanej po Bieszczady przewidziano zaledwie 25 milionów złotych. Ta kwota obejmuje różnego rodzaju inwestycje, w efekcie na stworzenie pieszo-rowerowych przejść granicznych po prostu nie wystarcza pieniędzy. Dla porównania, koszt dobudowania brakującej infrastruktury odpraw pieszych w jednym tylko przejściu w Bobrownikach został przez rząd oszacowany na ok. 30 milionów złotych – to więcej, niż wynosi cały budżet rządu na wszelkiego rodzaju inwestycje na całej polskiej granicy zewnętrznej (z Rosją, Białorusią i Ukrainą).
W tej sytuacji MSW „umywa ręce”, twierdząc, że jest za tym, aby pieszo-rowerowe przejścia graniczne powstały, ale z braku środków mają je sfinansować samorządy. W praktyce jest to niewykonalne, bo niezamożnych gmin i powiatów przygranicznych po prostu na takie inwestycje nie stać.
W takich realiach aktywiści kampanii społecznej „Piesze przejścia graniczne” postanowili skupić się na przekonaniu rządu (w osobie wiceministra MSW Piotra Stachańczyka) do wyłożenia środków z budżetu centralnego przynajmniej na jedno, najważniejsze przejście pieszo-rowerowe: Hrebenne-Rawa Ruska, leżące na trasie Warszawa – Lwów. Jest to o tyle realne, że koszt stworzenia tam infrastruktury odpraw pieszych jest niewielki, wynosi zaledwie 3,5 miliona złotych (przy czym prawdopodobnie strona polska musiałaby też wyłożyć dodatkowy milion złotych na ukraińską część infrastruktury tego przejścia, w ramach pomocy pogrążonej w kryzysie Ukrainy). Aktywiści zwracają uwagę na fakt, że umożliwienie przekraczania granicy pieszo i rowerem w Hrebennem ma znaczenie nie tylko lokalne, ale z takiej możliwości, podobnie jak w Medyce, korzystaliby też turyści z całej Polski i Ukrainy. Najprostszym sposobem dotarcia z Warszawy do Lwowa byłoby bowiem podjechanie transportem publicznym lub samochodem do przygranicznego Hrebennego, ewentualne zostawienie tam samochodu na parkingu, przekroczenie granicy pieszo lub rowerem i kontynuowanie podróży ukraińskim transportem lokalnym – lub dojazd do odległego o zaledwie 60 km Lwowa rowerem.
Każdy, kto ma konto na Facebooku i chce wspomóc sprawę pieszych i rowerowych przejść granicznych, może to zrobić poprzez polubienie strony kampanii „Piesze przejścia graniczne” – www.facebook.com/turystycznagranica i zachęcenie do tego znajomych. Naszą stronę śledzą urzędnicy i politycy, od których zależą decyzje w sprawie przejść granicznych. Dlatego im więcej osób się tą sprawą interesuje, im więcej osób polubi stronę i im więcej będzie publikacji prasowych na ten temat, tym większa będzie siła oddziaływania na decydentów.