Małopolska Joy Ride Festiwal za nami! Śmiech i łzy, krew i pot – to nie jest kolejna część Pana Tadeusza, a już siódma edycja Małopolska Joy Ride Festiwalu, który po 3 dniach batalii właśnie dobiegł końca.
Program tegorocznego festiwalu wypełniony był po brzegi, ciężko w jednej relacji opisać wszystko, dlatego kto był ten wie, a kto nie był… no cóż, musi nadrobić za rok i zadowolić się videorelacją (już niebawem), a póki co szybki skrót.
Marin Whip Contest
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Łiiiip został przeniesiony z piątku na sobotę z powodu deszczu. Matka natura wiedziała co robi! Piękny zachód słońca, rekordowa frekwencja zawodników, kibiców. Bajka! A co odnośnie samych trików? Było epicko! Każdy dawał z siebie 100%. Szymek Godziek razem z Mattem Jones’em latali wysoko i stylowo. Dodatkowo Szaman dziabnął backflipa – tłum oszalał! Była jeszcze jedna próba tego zacnego triku, która zakończyła się “lekkim podparciem” na głowie. Matt i Szymek startowali oczywiście poza konkurencją, natomiast ramę od Marina zgarnął Grzegorz Bac – wysoko, stylowo, daleko – esencja whipa. Brawo!
Specialized Levo Guided Tour
Sporo było wycieczek podczas festiwalu, a jedną z nich był objazd okolic zalewu Czorsztyńskiego na rowerach wspomaganych elektrycznie od Specilized. „To rower, który po prostu pozwala na więcej – więcej podjazdów i więcej przyjemnych zjazdów” – mówi Andrzej z Krakowa, który po raz pierwszy wypróbował elektryka. Korzystając z okazji warto wspomnieć, że jeżeli posiadacie klasyczny rower i szukacie dobrych tras to właśnie ruszyła budowa trasy rowerowej wokół Zalewu Czorsztyńskiego, a to będzie coś!
Garmin Enduro
Ci, którzy pozostali przy klasycznych endurakach powalczyli na 4 OS’ach o łącznej długości 22 kilometrów i 1150 deniwelacji. Choć wszystkie z nich miały być powtórką z zeszłego roku to w ostatniej chwili ekipa Szymka Tasza zdążyła ukończyć OS 3, który był zupełnie nowy i dla większości zawodników okazał się najprzyjemniejszy. To również na nim zawodników dopadło oberwanie chmury, które obficie zalało ostatni odcinek – techniczny, wąski i stromy. Pomimo trudnych warunków Sławomir Łukasik (kat. Senior) dosłownie leciał! Nie gorzej poradzili sobie Jakub Gąsienica (kat. Junior), Katarzyna Burek i weteran MTB Wojtek Koniuszewski (kat. Masters). Wysoka piątka dla Juniorów z Podhala, którzy przyjechali w mocnym składzie i wskoczyli na czołowe miejsca. Widać, że single na Butorowym Wierchu dają wyniki – oby tak dalej!
Karcher Dual Slalom
Wróciła trasa sprzed 2 lat – krótka, szybka, dość stroma z mini skoczniami. Przed rozpoczęciem konkurencji ostro przelało tor. Przyczepność była znikoma, a przetasowania w systemie pucharowym następowały co rusz. Kluczowa okazała się pierwsza i ostatnia banda – to właśnie one decydowały o zwycięstwie. Jedne z najbardziej zaciętych pojedynków stoczył Jakub Wicher z Wojciechem Śliwką (kat. Masters, mały finał) oraz Ania Sojka z Anią Domagałą, gdzie minimalną przewagą wygrała (jak się zapewne domyślacie) Ania… 😉 (Domagała). W eliminacjach natomiast rekord trasy należał do Mateusza Rudzewicza z Tylmanowej – 17.15. Damn!
Tirol Fly Bag
Fikołek bez trzymanki, czyli front flip no hander – za taki właśnie trik jedzie się na weekend do Tirolu! Marcin Jamroz zapewne już pakuje walizki, a trzeba powiedzieć, że zrobiony przez niego trik był bardzo stylowy i co najważniejsze wylądowany! Poducha co roku kusi do rzucania się na niemożliwe triki. Mało kto stawia na taktykę, żeby zrobić sztuczkę stylowo, a przy tym skupić się na lądowaniu. A co próbowali inni zawodnicy? Supermany, backflipy z barspinem, trójki i bliżej nieokreślone rzuty z lądowaniem na plecach.
Kids Race
Skupienie w oczach, przyśpieszony oddech, plecak, gotowi na wszystko – tak kształtuje się obraz przeciętnego… rodzica podczas Kids Race. Dzieciaki natomiast w pełni wyluzowane czekają, na zrobienie swojej rundki. W tej konkurencji aż kipi od emocji. Są łzy szczęścia i smutku, upadki i finisze jak w Tour de Pologne. Najmłodsi mieli za zadanie przejechać kilkanaście metrów, objechać słupki i wrócić. Grupa najmłodszych chłopców ruszyła, na winklu zrobili karambol i w stylu dowolnym popędzili do mety – część próbowała wskoczyć ponownie na jednoślad, inni zaczęli biec z rowerem, a jeszcze inni bez 😉 Downhill Zostawiona na koniec, koronna dyscyplina całego festiwalu. Po raz pierwszy weszła w cykl Pucharu Polski. Na starcie stawiły się 182 osoby. Trasa z jedną małą zmianą – słynny wall w lesie zniknął na rzecz trawersu. Było płynniej, ale śliskie korzenie robiły swoje. Podczas samych startów pojawiło się sporo problemów technicznych, spadające łańcuchy, kapcie. Były też imponujące zjazdy prosto na najwyższy stopień pudła. Krzysztof Kaczanowski w kategorii „pierwszy start” wykręcił czas, którego nie powstydziłby się niejeden weteran. Praktycznie w tych samych czasach wjechali na metę Józek Gładczan (kat. Masters) oraz Kacper Brzeczek (kat. Hobby Junior) – 01:47, a dwie sekundy mniej zapewniły pudło Pawłowi Woźnicy (kat. Hobby Full). W klasyfikacji Pucharu Polski na metę jako jedyna kobieta dojechała Ewa Rygielska-Szymańska, która na Joy’a przyjeżdża zawsze z całą rodziną – szacun! Bardzo ładnie zaprezentowali się Filip Rawicki (wykręcił ten sam czas co zwycięzca Mastersów – Michał Śliwa), a tuż za nim pojawił się jego „odwieczny rywal” Krzysztof Kaczmarczyk. Rekord trasy wykręcił Sławomir Łukasik – 01:38… jadąc na enduro… Robert Woodhouse w kategorii Masters 2 (poza Pucharem Polski) wykonał bardzo płynny przejazd, a nie wypominając, ma prawie 50 lat i ciągle widać uśmiech przy zjazdach. 100 lat!
I to tyle?
Gdzie tam! 546 zawodników podczas Kellys Cyklokarpaty Maraton walczyło na trzech dystansach. Pomimo ładnej pogody trasa mocno dała im w kość… i chyba o to w maratonie chodzi, prawda? W programie festiwalowym nie zabrakło również BT Project Pumptrack i tutaj warto wyróżnić zwycięzce czyli, Artura Więcławka, który nie jechał. Płynął! Niestety do finału nie doszło ze względu na burzę – taki urok tych naszych Kluszkowiec.
Jak już jesteśmy przy dużych prędkościach to czas powiedzieć słów kilka o targach, gdzie główną atrakcją były rowery testowe. W tym roku zdominowane przez elektryki. Widać, że ten trend idzie mocno do przodu. Trudno się dziwić – na takiej maszynie wyjazd na szczyt góry Wdżar zajmuje 15 minut – bez zadyszki!
Akcja regeneracja
Dla spragnionych chilloutu mnóstwo atrakcji czekało na stoisku Małopolski, która była partnerem tytularnym imprezy. Można było poczęstować się pysznym owocowym koktajlem. Warunek był jeden. Trzeba było przygotować go samodzielnie przy pomocy blenderbike. Odskocznią dla zmęczonych mięśni była intelektualna rozgrywka w postaci quiziu wiedzy o rowerach i Małopolsce. Do wygrania były upominki z regionu. Dużym zainteresowaniem cieszyła się także specjalna strefa zabaw dla dzieci przygotowana przez Małopolskę. Żeby uwiecznić wspomnienia można było skorzystać z fotobudki i zrobić pamiątkowe zdjęcie. W namiotach Małopolski organizowana była także zbiórka rowerków dla domów dziecka.
No coż, festiwal się zakończył, zawodnicy wrócili do domów, było pięknie. Widzimy się za 365 dni!
Festiwal wspierają
Partner tytularny: Małopolska
Sponsorzy: Garmin, Specialized, Marin, Tirol, Maxxis, Fox, Karcher, Dietering, Shimano Sponsor skrzydeł dla zawodników: Redbull
Partnerzy: Czorsztyn Ski, Nadleśnictwo Krościenko, Polski Związek Kolarski, Trauma Extreme Team Patroni medialni: BikeBoard, Podhale 24, DH24, Giga sport, Tygodnik Podhalański, INFOGRAM.pl, TVP Kraków.
Współorganizatorzy: Cyklokarpaty, BT Project, Polish 4x open, Otwarte Treningi Rowerowe Kraków, Airbike