Nie można mieć słabych stron: rozmowa ze Zbigniewem Mossoczy - 7 2024

Nie można mieć słabych stron: rozmowa ze Zbigniewem Mossoczy

Podczas Mazovia 24H Maraton zwyciężył w królewskiej kategorii 24H Solo i przełamał magiczną barierę 500 kilometrów przejechanych w ciągu doby. Jak mu się to udało? Przeczytajcie naszą rozmowę ze Zbigniewem Mossoczy.

Jak cenne jest dla Ciebie zwycięstwo w tej szczególnej imprezie?

Jest to moje pierwsze zwycięstwo w zawodach 24H SOLO, bardzo się cieszę, że udało mi się wygrać. Ale moja radość jest większa także z innego powodu. Zrealizowałem swój plan: pokonałem w terenie, na rowerze górskim ponad pół tysiąca kilometrów w ciągu doby, bez kryzysów i chwil słabości. A to że był to najlepszy wynik wśród startujących SOLO – super.

Nie zdziwiłeś się, widząc obok siebie 169 zawodniczek i zawodników?

Zawody 24H SOLO to nisza, spodziewałem się maksymalnie 50 zawodników w tej kategorii i tyle mniej więcej było. Dobrym pomysłem organizatorów było połączenie rywalizacji kategorii SOLO z rywalizacją teamów dwu i czteroosobowych oraz przeprowadzenie rywalizacji również w kategoriach 12H.  Dzięki temu zawodniczek i zawodników na trasie było więcej i impreza była mocniej obstawiona również przez kibiców, co daje wszystkim startującym dodatkową motywację.

Nie można mieć słabych stron: rozmowa ze Zbigniewem Mossoczy - 8 2024

Miałeś przygotowany wcześniej precyzyjny plan maratonu, np. na trzecim okrążeniu zjadam tyle i tyle kalorii, po szóstym idę na masaż, po ósmym znów przerwa w bufecie? Jak poszła realizacja Twoich założeń?

Miałem oczywiście plan, co i kiedy jem i piję, przy tak długich zawodach to jest podstawa. Niezwykle ważna jest tutaj znajomość swojego organizmu i doświadczenie w tego typu zawodach. Trzymałem się ściśle swoich założeń i planu żywieniowego, dzięki temu nie miałem problemów.

Przygotowywałeś się do startu sam czy miałeś swój sztab szkoleniowy, jakichś pomocników?

Podczas zawodów w Zagnańsku nie miałem żadnego supportu, wszystko ogarniałem sam. W przygotowaniach nie korzystałem z żadnej pomocy trenerskiej czy dietetycznej, korzystałem ze swojego doświadczenia w startach 24H SOLO (był to mój trzeci start – do tej pory startowałem dwa razy w Finale Ligure – w 2014 i 2017 roku) i wielu innych długich zawodach (etapówki i długie zawody jednodniowe MTB, triathlony na dystansie IronMan, rajdy przygodowe, biegi górskie ultra). Sporo szczegółowych informacji na temat 24H SOLO zdobyłem od światowej czołówki tego typu wyścigów przy okazji pisania artykułu o tego typu zawodach (ukazał się w majowym numerze miesięcznika „bikeBoard”). Moimi ekspertami byli doświadczeni zawodnicy, w tym aktualny mistrz świata z Finale Ligure z tego roku –  Cory Wallace. Zainteresowanym polecam ten artykuł, którego jestem współautorem- jest to kompendium wiedzy o ściganiu 24 H SOLO.

Nie można mieć słabych stron: rozmowa ze Zbigniewem Mossoczy - 9 2024

Jak długo wypoczywałeś przed startem w Zagnańsku? Zrobiłeś sobie jakąś dłuższą przerwę od roweru czy ogólnie sportu?

Ostatni miesiąc był intensywny: co tydzień coś się działo. Najpierw Goralman – triathlon z dużymi przewyższeniami na dystansie ½ IronMan z metą na Babiej Górze, tydzień później Mistrzostwa Świata MTB 24H SOLO w Finale Ligure we Włoszech (pokonałem 320 km po wymagającej trasie, w sumie zrobiłem tam 10000 m przewyższenia), a w następnym tygodniu znowu górski wymagający triathlon ½ IronMan– Karkonoszman z metą na szczycie Śnieżki. Tydzień przed Zagnańskiem było luźniej – pojeździłem rekreacyjne po ścieżkach w Świeradowie (ok 200 km w trzy dni). Byłem w pełni zregenerowany, czułem się dobrze.

Na ile rywalizacja podczas tego całodobowego ścigania się była rywalizacją z innymi kolarzami, a na ile – z samym sobą?

Moim założeniem była jazda swoim tempem, bez oglądania się na innych. Jednak na początku dałem się ponieść trochę emocjom. Pierwsze rundy pokonałem nieco za mocno, trzymając tempo czołówki, która jechała w teamach i 12H, czyli z założenia znacznie mocniej niż soliści 24H. Potem trzymałem już swoje tempo, dostosowane do własnych możliwości, ze świadomością planowanego czasu jazdy i długości dystansu.

Jak sądzisz, które czynniki decydują o zwycięstwie w takim maratonie jak ten w Zagnańsku?

Czynników jest wiele, sukces jest możliwy tylko wtedy jak wszystko zagra – nie można mieć słabych stron. Bardzo ważne jest przygotowanie fizyczne i psychiczne do tak długiego ścigania non stop, ale również odpowiednia strategia i niezawodny sprzęt.

1 okrążenie, 4, 7, 9… Kiedy przyszło znużenie i dekoncentracja?

Na szczęście nie miałem z tym problemów. Cały czas byłem pozytywnie nastawiony i jechałem swoje. Motywacji mi nie zabrakło, sił też wystarczyło na jazdę do końca.

Ile czasu potrzebowałeś, by wyuczyć się trasy na pamięć, poznać ją w 100%?

Pierwsze kółka były zapoznawcze, potem już z każdym kolejnym dokładniej poznawałem trasę. Po kilku przejazdach znałem już doskonale optymalny tor przejazdu i wiedziałem, gdzie na co mogę sobie pozwolić.

Nie można mieć słabych stron: rozmowa ze Zbigniewem Mossoczy - 10 2024

Jaki był Twój sposób na odpędzenie snu?

Nie miałem z tym problemu, skupiałem się na jeździe i to mi wystarczało.

Pomoc masażystów była konieczna?

Nie, nie korzystałem z ich pomocy – nie była potrzebna. Miałem co prawda około północy problemy ze skurczami, ale wystarczyło uzupełnienie magnezu i znowu było ok.

Co czułeś na mecie w Zagnańsku? Czy zmęczenie chociaż na chwilę ustąpiło satysfakcji?

Zmęczenie oczywiście było, ale nie aż tak wielkie, jak się tego spodziewałem. Byłem bardzo zadowolony z tego, że w miarę równo jechałem cały czas, bez kryzysów fizycznych i chwil zwątpienia, że obyło się też bez poważniejszych problemów technicznych. Pokonałem najdłuższy w życiu dystans podczas jazdy non stop na trasie MTB – udało mi się złamać 500 km – to dało mi ogromną satysfakcję.

Nie masz chwilowo dość rowerowej jazdy? Planujesz przerwę od pedałowania?

W najbliższych dniach wyjeżdżam na wakacje, które spędzę aktywnie w wysokich górach. Roweru na pewno nie zabraknie. Po powrocie, jeszcze w lipcu w planach kolejne starty MTB (IronBike we Włoszech – najbardziej wymagająca etapówka MTB na świecie), potem wymagające triathlony po płaskim i w górach, na najdłuższych dystansach IronMan.

Za rok kolejny start w naszej imprezie?

Na razie jest za wcześnie na stuprocentowe deklaracje, zobaczymy jak będzie wyglądał mój kalendarz, chętnie spróbowałbym wykręcić jeszcze lepszy wynik niż w tym roku.

Dodaj komentarz