Rafał Majka (Tinkoff) wygrał wyścig elity ze startu wspólnego w Świdnicy i zdobył pierwszy w karierze tytuł mistrza Polski. Srebrny medal wywalczył Marek Rutkiewicz (Wibatech Fuji), który na metę wjechał tuż za Majką. Trzecie miejsce zajął Sylwester Janiszewski (Wibatech Fuji).
Na starcie wyścigu elity w Świdnicy pojawili się niemal wszyscy najlepsi polscy kolarze z Rafałem Majką i Michałem Kwiatkowskim (Team Sky) na czele. Zabrakło jedynie broniącego tytułu Tomasza Marczyńskiego (Lotto Soudal). Peleton miał do pokonania 222 kilometry – sześć rund po 37 kilometrów. Na każdej rundzie znajdowały się dwa niezwykle trudne podjazdy – Palczyk i Modliszów. Zwłaszcza pięciokilometrowy Palczyk dawał się kolarzom we znaki, ale jednocześnie był idealnym miejscem do ataku. Właśnie tu uciekła kilkunastoosobowa grupka, w której znaleźli się niemal wszyscy faworyci wyścigu. Szalone tempo nadawał Kwiatkowski, dzięki czemu przewaga ucieczki nad peletonem rosła błyskawicznie. Na przedostatniej rundzie, również na Palczyku, doszło do decydującego ataku. Od uciekającej grupki oderwali się Rafał Majka i Marek Rutkiewicz. Dość szybko uzyskali około 30 sekund przewagi nad piątką kolarzy: Michałem Kwiatkowskim i Michałem Gołasiem (Team Sky), Bartoszem Huzarskim (Bora-Argon 18), Karolem Domagalskim (One Pro Cycling) i Kamilem Zielińskim (Domin Sport). Na ostatniej rundzie Rutkiewicza i Majkę goniło już dziesięciu kolarzy, ale bez powodzenia. Na ostatnim podjeździe Rutkiewicz zaczął słabnąć. Na zjeździe jeszcze udało mu się dogonić Majkę, ale na finiszu nie starczyło sił. Trzecie miejsce zajął Sylwester Janiszewski tracąc do zwycięzcy ponad półtorej minuty.
Rafał Majka:Jestem bardzo szczęśliwy, ale szacunek należy się wszystkim kolarzom, bo trasa była naprawdę ciężka. Marek Rutkiewicz był silny, dotrzymywał kroku i jest jednym z kandydatów do pierwszej piątki Tour de Pologne. Ja wróciłem w piątek ze zgrupowania. Wszystko jest podporządkowanie pod Tour de France. Nie jestem liderem ekipy, ale na pewno godnie będę nosił koszulkę mistrza Polski i będę widoczny w czołówce w górach.
Marek Rutkiewicz:Do dwusetnego kilometra nogi się zachowywały tak jak trzeba. Bardzo mocno wierzyłem, że mogę wygrać. Niestety na ostatnim podjeździe to się zmieniło. Rafał nawet nie musiał specjalnie przyśpieszać, a mnie zaczęły łapać skurcze. Na finiszu wiedziałem już, że nie powalczę o złoto. Szkoda, bo było bardzo blisko, ale srebro też jest w porządku.
Sylwester Janiszewski:Kiedy wczoraj objeżdżaliśmy trasę pomyślałem – to nie dla mnie takie góry. Ja specjalizuję się w płaskich etapach. Dla Rafała to może nie były wysokie góry, ale dla mnie Alpy. Kiedy wiadomo było, że walka rozegra się o trzecie miejsce poczułem, że mam szansę. Łapały mnie skurcze, ale dałem z siebie wszystko i się udało.
fot. Szymon Gruchalski